PRZEMYŚLENIA,  ŻYCIE W ANGLII

JEZIORO ŁABĘDZIE – o balecie słów kilka

Prawie rok temu wymyśliłam sobie, że przyszedł czas, by zacząć robić rzeczy, których z reguły się na co dzień nie robi. W końcu życie nie ogranicza się tylko do chodzenia po wsiach, jak to mi inni powtarzają 😂 Jest jeszcze masa różnych, innych zajęć, których ludzie z jakichś powodów nie robią, a mogą.

Nie mam jakiejś wygórowanej czy nieosiągalnej listy życzeń. Wręcz przeciwnie uważam, że jest w sam raz na moje możliwości. Ostatnio tak do niej przysiadłam i pomyślałam: ,,Jak sama nie zaczniesz tych rzeczy robić, to z nieba nikt ci propozycji nie zrzuci.”

Na liście znalazł się BALET. Od ostatniego obejrzanego przedstawienia minęło pewnie ponad 10 lat. Można powiedzieć, że przy takiej przerwie, moje doświadczenie w kwestii oglądanych przedstawień było równe zeru. W Anglii do teatru bym raczej nie poszła, ze względu na potencjalną barierę językową. No ale balet to nie teatr. Rozumie się go lub nie bez słów, wiec jak ktoś mi powie, że w Anglii przez barierę językową nie ma co robić, to teraz nie ma wymówki.

Czekałam na przedstawienie dobre 2 miesiące. Recenzje wskazywały na to, że Jezioro Łabędzie będzie naprawdę wspaniałym i niezapomnianym doświadczeniem. Niestety nie było. Podobało mi się, ale nie na tyle, by się przesadnie ekscytować. Wręcz przeciwnie jestem rozczarowana. Przedstawienia baletowe chyba sobie na jakiś czas odpuszczę i fanem nie zostanę.

My przynajmniej zostaliśmy do końca, nie tak jak 6 osób w rzędzie przed nami, które wyszyły po pierwszym akcie.

Pozwólcie, że wam trochę opowiem o moich spostrzeżeniach.

WYBUCHOWA SUBSTANCJA

Zanim jeszcze weszliśmy, moja mini torebka została przeszukana, po czym ochroniarz stwierdził, że muszę przy nim napić się wody, którą miałam przy sobie, by sprawdzić, czy to aby na pewno nie jakaś ,,wybuchowa substancja” :D:D Boją się tych terrorystów, oj boją.

GDZIE ZOSTAWIĆ PŁASZCZ?

Weszliśmy do środka w poszukiwaniu szatni, której jak przystało na Anglię nie znaleźliśmy. Co z tego, że na sali siedziało ponad 200 osób, a na dworze było zero stopni, na to wydarzenie postanowili ją zamknąć.

JAK NIE WIDAĆ SCENY TO LEPIEJ SIEDZIEĆ W PRZEJŚCIU, BYLE NA ŚRODKU.

Po nieudanych poszukiwaniach udaliśmy się do sali owalnej i zajęliśmy nasze miejsca w nadziei, że zobaczymy całą scenę. Przez 20 minut komentowaliśmy i porównywaliśmy wszystko, co dało się porównać do tego, jak to wygląda w Polsce. Mimo że z naszych miejsc umknął nam tylko jeden róg sceny, to ludzie siedzieli w takich miejscach, że nie wiem, czy widzieli chociaż połowę.

Gdyby ktoś siedział na samych skrajach rzędów i to pod sceną, to może zobaczyłby całą jedną czwartą. Rozumiem, że cena biletu jest o połowę mniejsza, ale za £15 to już wolałabym usiąść w przejściu.

sheffield city hall
Sala Owalna w Sheffield City Hall

NIKT NIE STORUJE

Po ponad 10 latach przerwy od ostatniego przedstawienia, spodziewałam się ogromu wyciągniętych rąk z telefonami, nagrywającymi insta story. W końcu świat się przez ten czas trochę zmienił. Zamiast tego musiałam się chować z telefonem na wygaszonym ekranie, żeby nikt nie pomyślał, że nie mam szacunku do artystów 😂 Nie widziałam ani jednej wyciągniętej ręki! To ciekawe jak ludzie w jednej chwili podporządkowują się pewnym zasadom.

PIWO DOBRE NA WSZYSTKO

Pewnym ale nie wszystkim. Nie wiem co gorsze, storowanie na balecie czy picie na nim piwa! Anglicy to mnie niekiedy zaskakują. Nie wspomnę już o dresscodzie którego nie było. Te czasy chyba dawno się skończyły. Suknie i marynary, to teraz tylko na Oskarach w telewizji można zobaczyć 😂

JAK U KENA

Przechodząc do samego przedstawienia to nie obyło się bez naszych bezczelnych komentarzy typu: ,,Widziałeś jego PRZYRODZENIE? Wygląda jak u Kena od Barbie.” (Zwłaszcza jak masz rajtuzy w kolorze ciała).

EMOCJI BRAK

Co więcej, żeby taniec się dobrze oglądało, muszą być w nim jakieś emocje. Zamiast tego na twarzach były jedynie maski, a nie emocje. Wyobraźcie sobie tancerki, którym przez cały pierwszy akt czyli ponad godzinę, uśmiech nie schodził z twarzy. Odbiór z mojej strony nie był za najlepszy ale trzeba im oddać część za wytrwałość. Mnie osobiście bolałaby twarz, a do tego nie wiedziałabym jak mam przy tym wysiłku oddychać. Chyba przez zęby! Kiedy mówię do Arka: ,,Widziałeś, że uśmiech nie schodzi im z twarzy” — usłyszałam: „Gdybym to ja jeszcze widział ich twarze”😂 TEN TO MA SOKOLI WZROK!

W drugim akcie było już inaczej bo uśmiech przerodził się w zmarszczone brwi i twarz pełna zaniepokojenia.

Wygląda na to, że się śmieje i skupiam na samych negatywach. To wszystko dlatego, że zobaczyłam, iż balet to nie jest coś, co mnie powala na kolana.
Myślę, że w balecie przede wszystkim chodzi o dyscyplinę, synchronizację, wytrwałość, ciężką pracę, pot i bardzo dobrą organizację.

Niby to sztuka a tak czuję, że tancerze w balecie myślą jedynie lewą półkulą mózgu, a nie prawą. Widać ze wszyscy tancerze prezentują nienaganną kondycję i rozciągnięcie. Za tym wszystkim stoją setki godzin ćwiczeń i pewnie wyrzeczeń. Pooglądajcie sobie filmy na YT gdzie wypowiadają się mistrzowie baletowi, od razu zmieni wam się perspektywa i bardziej docenicie samych artystów.

Zapewne, gdybym nagle zaczęła naśladować ich ruchy, to prawdopodobnie połamałabym kręgosłup w kilku miejscach i do tego już nie wyszła ze szpagatu. Za synchronizację i pracę fizyczną, którą robią trzeba ich naprawdę docenić.

Z drugiej jednak strony Ich taniec był tak lekki i tak delikatny, że w wielu momentach zabrakło mi DYNAMIKI! Jeśli ktoś kiedyś oglądał Białe Noce z Michaił Barysznikow to wie co mam na myśli mówiąc dynamika i emocje. W moim odczuciu Jezioro Łabędzie to pokaz synchronizacji, choreografii, rytmu, techniki baletu ale zdecydowanie nie dynamiki i emocji. Jeśli ktoś szuka czegoś takiego w przedstawieniach tego typu, to na balecie trudno będzie mu tego doświadczyć. Dlatego chyba nie przypadł mi do gustu. To, co dla mnie najciekawsze tam się nie znalazło.

Były momenty WOW, ale w zdecydowanej mniejszości. Tak naprawdę dopóki nie wróciłam do domu i nie przeczytałam, o czym jest Jezioro Łabędzie to z samego wystąpienia się do końca nie domyśliłam.

Gdyby ktoś mnie zapytał: „Co ci się najbardziej podobało?” –  Powiedziałabym: „SUKIENKI!” Całkiem niezłe, sama bym chętnie włożyła.

No i tyle z tego baletu. Anglicy zamiast przy szampanie to oglądali przy piwku (oczywiście ci wytrwali do końca). Twarze tancerzy jak u lalek Barbie. Synchronizacja na bardzo wysokim poziomie, skupienie, ogromny wysiłek fizyczny, żelazna dyscyplina i przepiękne stroje. Taniec zdecydowanie bardziej technicznie poprawny niż emocjonalny i dynamiczny. Jak bym oceniała to na FilmWEBie jako film, to dałabym 6/10.

Nie chce was do baletu zniechęcać! Uważam, że doświadczenie jak każde inne i każdy powinien spróbować. Lepsze to niż siedzenie kolejny wieczór z rzędu w domu i oglądanie Netflixa lub YouTube. Idźcie, oglądajcie a ja potem chętnie posłucham waszych opinii. Może wam spodoba się bardziej!

Zapisz a się na listę mailingową i dostawaj powiadomienia o nowych wpisach!