
Post warzywno-owocowy dr. Ewy Dąbrowskiej — Dzień 10.
Rozważam zakończenie postu z końcem dzisiejszego dnia. O tyle o ile fizycznie czuje się dobrze to psychicznie zaczynam sobie gorzej radzić. Szybko wybucham co raczej mi się nie zdarza, krótko mówiąc wychodzi ze mnie szatan. Nie jestem z tego powodu zadowolona. Bardzo łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, a to wszystko przez fakt odmawiania sobie jedzenia. Nawet będąc wieczorem na pilatesie myślałam o tym jak dobrze smakują pewne rzeczy i jak chciałabym je zjeść. Problem w tym, że kolejnym etapem po poście jest wychodzenie z postu. Nie mam nic do jedzenia co mogłabym zjeść na wyjściu z postu dlatego póki nie zrobię zakupów muszę się go trzymać.
–> CAŁA RELACJA Z DIETY W ZAKŁADCE MOJA KUCHNIA – DIETA DR. EWY DĄBROWSKIEJ <–
Na śniadanie wypiłam koktajl z soku z kiszonych buraków i zblendowanej marchewki. Jak poczułam konsystencję to stwierdziłam, że mogłam oddzielnie zjeść marchewkę i oddzielnie wypić sok. Tak by lepiej smakowało.
Do tego była też surówka z kapusty czerwonej i tartego brokuła. Na obiad surówka z czerwonej kapusty, marchewki i cebuli oraz pieczona faszerowana papryka z jarmużem i marchewką. Zielona papryka była jakaś taka gorzka :/
Na deser pół jabłka. Miało być pieczone, ale już nawet mi się nie chciało odpalać piekarnika.
Kolacje sobie odpuściłam, bo nawet nie czułam głodu. Zamiast tego wzięłam kąpiel magnezową, bo czułam po pilatesie dość duże wychłodzenie. Po 40 minutach w wannie przy książce odleciałam jak dziecko.
Waga: 48.1 kg – bez zmian



